Hush- film z potencjałem, któremu trochę nie wyszło.


Niniejszym ta recenzja będzie ociekać w wszelkiej maści spoilery, czytasz na własną odpowiedzialność. Jeśli nie oglądałeś filmu i nie chcesz znać szczegółów to najpierw obejrzyj, a dopiero potem wróć. :P
Hush - 2016 Blumhouse Productions, Intepid Pictures, zdjęcia: James Kniest  

Co jeśli powiedziałabym wam, że dziś obejrzymy twór  Mike'a Flanagan'a twórcy takich filmów jak "Oculus" czy "Zanim się Obudzę", które jak na swoje standardy kina klasy B trzymały bardzo dobry poziom. Co więcej sam "Oculus" mając budżet w wysokości 5 000 000$ zdołał zarobić aż 44 000 000 $. Jesteście zainteresowani? Ja byłam bardzo! Tak więc oglądając Hush miałam nadzieję na porządne kino, które będzie wstanie sprostać moim oczekiwaniom.
http://www.filmweb.pl/film/Hush-2016-757218
Jednak nie ukrywajmy na co ja liczyłam. Przecież nie można mieć zbyt wielkich oczekiwań dla filmu, który na Filmwebie nie posiada nawet plakatu. To już takie filmy jak Yyyyrek je mają. Ale jeszcze gorzej prezentuje się sam opis wraz z błędem gramatycznym: "Głuchoniema pisarka staje się, we własny domu, obiektem prześladowań zamaskowanego mężczyzny". Powiecie, że brzmi to szczątkowo? No właśnie nie, bo po obejrzeniu tego filmu dochodzę do wniosku, że to jest właściwie jedyny fakt który można w jakiś tam sposób opisać w słowa.  Zresztą to, że na ten film trafiłam z polecenia, przez pewną scenę, {szkło-stopa-drzwi}, która mnie rozczarowała tak marginesie.  Pokazuje, że ten film zanim świat się o nim dowiedział przeszedł już w zapomnienie, po mino tego, że starano się tu zrobić coś na kształt ładnego wizualnie, niepokojącego dziełka, z fabułą, która chciała być czymś świeżym powielając przy tym tyle schematów ile mogła. No jakby to tak delikatnie ująć... trochę nie wyszło! Nie pomaga nawet fakt, że przez cały film przewija nam się jedna tylko lokacja, a mianowicie dom głównej bohaterki. Co powinno być w pewnym stopniu ułatwieniem dla twórców, ponieważ nie musieli wychodzić po za ramy jednego miejsca, a więc mogli się skupić na dopracowaniu takich rzeczy jak choć by scenariusz. Zresztą nie byłabym tak zła gdyby nie fakt, że ten film miał naprawdę spory potencjał by być dobrym, ba pierwsze ujęcia wskazują, że to miał być film z tych ambitnych. Niestety wszystko się potem rozjeżdża psując początkowe dobre wrażenie i pozostawiając za sobą rozczarowanie. 

Hush - 2016 Blumhouse Productions, Intepid Pictures, zdjęcia: James Kniest  
Przejdźmy do omówienia fabuły. Z góry uprzedzam, że w zamyśle twórców film miał być thrillerem, piszę to, bo możecie w trakcie seansu tego nie odnotować. Tak więc już na samym początku filmu poznajemy główną bohaterkę, z którą przez najbliższą godzinę powinniśmy się utożsamiać. I te cechy które są nam pokazane w pierwszych, niemiłosiernie ciągnących się, minutach określają jaka ta postać jest. Tak więc dowiadujemy się, że nasza protagonistka jest głucha, mieszka sama w lesie, ma kota, pisze książki i co najważniejsze nie potrafi gotować! Do tego stopnia, że aż sfajcza obiad. Ale to nie przypadek, że nie umie gotować, bo w ten oto tajny sposób reżyser przedstawia nam "strzelbę", która jak się domyślacie w dostatniej scenie będzie musiała wypalić. Tą strzelbą jest tutaj pieruńsko głośny czujnik dymu. Ale tak głośny, że nasza pisarka aż czuje jego wibracje, a tym co słyszą "krwawią uszy", radzę wtedy ciut przyciszyć głośnik. Po tej jakże ważnej informacji poznajemy sąsiadkę, przyjaciółkę naszej Maddie, (imię głównej bohaterki), której jedyną rolą w tym filmie będzie zginąć. Sąsiadka wraca do siebie i nastaje wieczór. Wtedy zaczynają się cuda, bo tak o to pojawia się nam morderca- psychopata z kuszą. Skąd się wziął? Dlaczego maddie? Czy zna bohaterkę filmu? Czego od niej chce? Te jak i wiele innych pytań. możecie sobie wsadzić do szafy bo film jest pod tym względem bardziej dziurawy od wątroby nie jednego konserwatora śmietników z pod "Stonki". No ale żeby aż nadto nie marudzić, bo jest to ta lepsza część filmu, nie mogę zaprzeczyć, że da tu się wyczuć ciężką atmosferę, która stopniowo wpełza dając nam do zrozumienia, że zapowiada się długa noc dla głuchoniemej. Idąc do kolejnej sceny, mamy kreeeew i flaki, a nie  stop! Flaków nie ma... Nie mniej psychopata morduje przyjaciółkę, czołowo przed twarzą Maddie. Ale co za przypadek, ona oczywiście nie słyszy błagań przyjaciółki. Wtedy pojawia się najlepsza scena z całego filmu. Ja naprawdę wszystko jestem wstanie zrozumieć, ale jak trzeba być zdesperowanym aby jedyną dobrą i trzymającą w napięciu scenę wstawić całą do trailera. Nawet nie wyobrażacie sobie jak to może popsuć seans. Brakuje wtedy efektu zaskoczenia. Nie dane jest nam nacieszyć się tymi dwoma minutami czegoś dobrego, bo już wiemy co się wydarzy. Nie mniej sam pomysł z wykorzystaniem telefonu i przesyłaniem zdjęć przez mordercę, naprawdę dobry. Tym bardziej kiedy telefon jest właściciela.Tylko po jakiego grzyba jak już morderca od tak sobie wszedł do domku pisarki czemu jej wtedy nie zabił? Ja rozumem świrus itd. Ale to nie zmienia faktu jak jest to głupie!  
Hush - 2016 Blumhouse Productions, Intepid Pictures, zdjęcia: James Kniest  

Wiecie co naprawdę miałam jeszcze wtedy nadzieję, liczyłam na to że to będzie porządny dreszczowiec i wiecie co przez pierwsze 25 minut i 17 sekund  na to się zapowiadało niestety później jest już coraz gorzej. Do tego stopnia, że przy oglądaniu tego filmu drugi raz porządnie zastanawiałam się po tych 20 minutach nad tym, czy może jednak go już nie wyłączyć i nie zrecenzować samego początku. Resztę wypełnić wszelkiej maści synonimami słowa złe, czy nudne. I prawdę mówiąc to miałam właśnie w zamiarze, chciałam skupić się na początku by resztę wyprzeć z pamięci. Jakimś jednak cudem dałam radę to przesiedzieć więc jedziemy dalej. Tak więc protagonistka barykaduje się w domu, a łowca krąży dookoła racząc nas różnymi śmiesznymi scenkami. Od machania ręką martwej przyjaciółki, po dziwny karykaturalny chód, jak by chodził z pełnym pampersem. Aż tu nagle trach, następuje zdjęcie maski i mimo logicznego uzasadnienia, jest ono do dupy, i całkowicie odbiera resztki grozy temu filmowi. A najgorsze jest to, że antagonista przestaje być groźny, a staje się jakiś taki ciamajdowaty. Naprawdę co chwila miałam wrażenie, że zaraz się potknie i sam sobie strzeli w stopę czy coś. 

W ten o to sposób dochodzimy do niesamowicie nudnego środka filmu jak bohaterka będzie próbowała uciec z domu, za każdym razem do niego wracając z coraz większymi obrażeniami. A jedyne o czym człowiek marzy to aby ta ciamajda wreszcie ją zabiła, aby te flaki się w końcu skończyły. Ale wiecie co ten nieudacznik jest tak nieporadny, że daje 2 razy zwabić się w tę samą zasadzkę, dodatkowo laska bez problemu zabiera mu jego kuszę, a on zamiast na chama wbić do  niej woli sobie stać przed domem i czekać na znak. Nie wiem jaki, chyba mannę z nieba! Jednak do debilności roku można zaliczyć śmierć przyjaciela ofiary, który chciał zabić psychola kamieniem. no ale oczywiście mu nie wychodzi. To było tak głupie, nierealne, nie potrzebne i śmieszne. Naprawdę powstała z tego scena tak slapstikowo komiczna, która bez żadnej zmiany nadała by się do kolejnej części "Strasznego filmu". Po tej farsie na szczęście robi się lepiej ponieważ mamy nie najgorszą scenę gdzie nasza protagonistka nareszcie używa mózgu i w ciekawy sposób tworzy scenariusze z możliwościami tego co mogło by się stać i jakie śmierci ją czekają.
Hush - 2016 Blumhouse Productions, Intepid Pictures, zdjęcia: James Kniest  
Końcowe starcie jest na tyle kliszowe i nudne, że nie chce mi się pisać co się tam działo. Nie mniej ważną rolę odgrywa w nim nieoceniony czujnik dymu. Powiem wam że przez cały finał czekałam aż Maddie zabije tego nieudacznika bo naprawdę, żal było na niego patrzeć, z tymi suchymi tekstami i utartymi schematami jakie za sobą ciągnął..........Dobra tyle, muszę sobie teraz w ramach antidotum puścić jakiś dobry film. Jak macie ciekawe propozycje, piszcie w komentarzu. 

Czas na podsumowanie! Przede wszystkim czy jest to dobry film? Zależy czego szukasz. Jeśli czegoś nowego ze zwrotami akcji i ciągle narastającą grozą, to nie ma tego za wiele. Gorzej nie ma tego w ogóle. Główna bohaterka jest nudna, nie pomaga tej postaci nawet fakt, że jest głuchoniema, bo przy trzech innych cechach wypada bardzo przeciętnie i nie ciekawie. Antagonista to cipcia, która jest nieogarnięta życiowo. A sam film dłuży się niemiłosiernie jak by trwał przynajmniej ze dwie godziny zamiast 80 minut. Jednak aby trochę rozgrzeszyć tą produkcję. Mając do dyspozycji niewielki budżet na jaki prawdopodobnie mógł sobie pozwolić reżyser. Ten film można to było zrobić znacznie gorzej. Tak więc jeśli nie macie jak wykorzystać akurat swojego czasu, to serdecznie to dzieło polecam. Jeśli przymkniecie oko na rażące niedopatrzenia i głupie sceny to jest duża szansa, że będziecie się nawet nie najgorzej bawić. W mojej opinii daje Hush'owi za pierwsze 20 minut 7/10, a za resztę 2/10, co razem daje ocenę 5/10. 








Komentarze

Popularne posty