Nerve- schematy w świetle neonów.

Od razu zaznaczam iż dowiedziałam się niedawno, że ten film jest na podstawie książki, jednak jako, że idąc do kina o tym nie wiedziałam, nie liczcie na jakieś porównania do pierwowzoru. Nie ukrywajmy, że w świecie wirtualnym spędzam stosunkowo dużo czasu, przeglądając thrillery filmów wchodzących do kina. Nerve swoimi kolorami i enigmatycznym tytułem od razu przyciągnął moją uwagę. Sam pomysł przedstawienia w filmie gry, która pod postacią niewinnej aplikacji bazującej na modnych ostatnimi czasami challenge'ach ujawnia w ludziach najgorsze cechy i może się stać groźnym narzędziem. Śmierdzi wam tu zrzędliwym moralizatorstwem? Jeśli tak to dobrze, ale do tego aspektu wrócimy jeszcze pod koniec.
Nerve (2016)- kadr z filmu. reż Henry JoostAriel Schulman


Zacznijmy przyjemnie, może od jakiegoś prostego opisu fabuły? Specjalnie trudne to nie będzie bo rozbudowany scenariusz nie leży w naturze tej produkcji. No dobra już nie zbaczam z tematu, tak więc jest sobie Vee (skrót od Venus), nie wiem co ktoś miał w głowie wpadając na ten zjawiskowy pomysł, ale to imię brzmi dziwnie. Vee(Emma Roberts), ma marzenie aby dostać się na świetną ale drogą uczelnie, a kasy na koncie ni w ząb. Nie pomaga również fakt, że jest osobą bardzo nieśmiałą, dobrą, grzeczniutką, ułożoną i inne tym podobne epitety. Sam film próbuje wmówić nam, że jest to po części winna tego w jakim pewnym siebie towarzystwie obraca się nasza protagonistka. Szczególnie chodzi tu o całkowite jej przeciwieństwo czyli najlepszą przyjaciółkę Sydney(Emily Meade), która jest, wyłudzana, pewna siebie, towarzyska, otwarta, no i oczywiście wymiata w "Nerve" podejmując się różnych wyzwań. Vee chcąc udowodnić, nie wiadomo komu, chyba sobie, że też może być tak odważna, również włącza się do gry, ściągając na siebie "nieoczekiwane" kłopoty. No bo wiecie te nagłówki artykułów, oczywista nielegalność i fakt, że rzekomo jest to gra "podziemia" automatycznie sprawiają, że jawi się ona jako coś na 100% bezpiecznego. Prawda?

No dobra stękam już od początku to powiem wam o rzeczach, które mi się podobały. Muszę przyznać, że muzyka była naprawdę dobra i idealnie wtapiała się w sceny, niczym w dobrym teledysku. Nie bez przyczyny użyłam tego porównania, ponieważ, zarówno montaż jak i scenografia przypominają niekończący się teledysk.
przykłady filmów w stylu neonowym.
Zresztą jestem wręcz oczarowana stroną wizualną w tym filmie, gdyż to jak gra światło tu wręcz nieziemskie. Bardzo łatwo stronę wizualną można przyrównać do owego neonowego stylu, który niepodzielnie wkradł się na taśmy filmowe ostatnich produkcji. Przykładami tutaj mogą być takie produkcje jak "Drive", "Stranger things", "XOXO". Tyle że w "Nerve" duży nacisk został położony na odcienie różu i błękitu, co więcej nawet motor jest neonowo-oczojebnie podświetlony, ale w końcu jak szaleć, to szaleć. Przez to film ten idealnie skrojony został do pokazania go w kinie, o wiele gorzej będzie wyglądać na zwykłym telewizorze, no chyba, że macie plazmę o przekątnej 100 cali. Nie do końca jestem pewna czy efekt ten był zamierzony, czy stał się wypadkową dążenia do perfekcji wizualnej. Bo nie ukrywajmy, że światłem w pewnym stopniu prowadzone są emocje widza. Jeśli robi się hardkorowo kolory stają się ostre, drażniące, w momencie kiedy temperatura opada światło momentalnie dopasowuje się do sytuacji. Jest tak jakby bodźcem wspomagającym fabułę. A ta naprawdę nie zawodzi i gna niczym dobrze naoliwiona maszyna napędzając spiralę, pewnej tajemniczości i bardzo absorbując uwagę widza.  Jednak nie można się było ustrzec od czarnych dziur, najpierw wielokrotnie nas przekonując, że jest to gra podziemia, elitarna, nie do końca legalna, tajemnicza i niedostępna by w ciągu rozwijającej fabuły zaprzeczyć temu wszystkiemu i pokazywać jej globalność, brutalne przenikanie do życia codziennego. Sam fakt, że większość wyzwań dzieje się w miejscach publicznych. Co więcej przychodzą tysiące fanów obserwować to nie wiadomo skąd itd. A sami gracze stają się nie wiadomo jak wielkimi celebrytami. Tu wkracza postać Ian'a(Dave Franco), który przez grę zostaje połączony z naszą Vee. Ich relacja wydaje się być sztuczna, jak by nie do końca przemyślana, nie jasne stają się wszystkie pobudki kierujące postacią Dave'a Franco'a. Tak jakby jego postać została dopisana jako szew fabularny, który fakt, faktem dobrze działa mając być al'a twistem fabularnym użytym na 20 min. przed końcem filmu znienacka.
Nerve (2016)- kadr z filmu. reż Henry JoostAriel Schulman

Czy to psuje film? No pewnie, że tak! Ostatnie 20 minut to jest kompletne spłycenie tej całej interesującej historii. Tak, jakby twórcy nagle w trakcie wpadli na pomysł, że to jednak miał być jeden wielki zasrany moralizator. Czy to działa? Oczywiście, że nie, bo w myśl reżyserów winni wcale nie są ludzie nie mający mózgu i grający w tą grę tylko TA-DAM, sama aplikacja. Ej, no bo w sumie czemu by nie! To takie logiczne...Wszystko na koniec ograniczyło się to totalnego uproszczenia i dramatycznego kończenia wątków w absurdalny sposób. Już pomijam postać matki, która jest jedną z najbardziej rozlazłych matek filmowych ignorując wszelkie symptomy tego, że coś jest nie tak, dając się zwieść na banały, w które uwierzyć może co najwyżej jakiś mało rozgarnięty pierwszoklasista z podstawówki. Wiecie co, sam film kierowany jest raczej w target wiekowy między 12-16 lat, z tą całą moaralizatrszczyzną i infantylnym finałem bez polotu. Młodsza widownia na sali widziałam, że bawiła się naprawdę dobrze, ekscytując się losami bohaterów, zupełnie sobie nie zdając oczywistości z podsuwanych im oklepanych klisz.

A teraz zabawmy się w grę o nazwie ~ "Schematy filmowe"
Uwierzcie, że wymyślność nie jest główną cechą tej produkcji jak już wspominałam, ponieważ co krok natykamy się na jakiś dobrze znany utarty schemat filmowy. Czy bardzo to przeszkadza w popcornowym odbiorze tego filmu, z pominięciem mózgu? Nie, raczej nie, no chyba, że jesteście tak znerdziali jak ja, by co chwila jakiś fragment filmu poddawać analizie i przyrównywać do danego dobrze znanego schematu. Postanowiłam się trochę nad wami poznęcać więc o to schematy, które ja zauważyłam.
1. Bezkonkurencyjnym punktem jest- przemiana głównej bohaterki. Nie nie chodzi o jakieś motywy wpływające na nią. Poprostu w połowie filmu przechodzi nagłą metamorfozę. To jak zmienienia się jej postawa przekręcając jej charakter o 180 stopni jest wręcz niebywałe.
2.Znajomi Vee, - jak się pewnie domyślacie, albo i nie, jest to grupa lansów indywidualistów nastawiona tylko na siebie.
3.Platoniczna miłość naszej bohaterki do swojego kolegi ze szkoły, sportowca, który kompletnie jej nie zauważa, a wręcz odtrąca.
4. Najlepsza przyjaciółka. O niej już się nagadałam, nie mniej to oczywisty archetyp egoistycznej psiapsióły wybijającej się na tle swojej nieśmiałej przyjaciółki, którą zna już od dzieciństwa. No i oczywiście psiapsióła, przeciwnie do protagonistki musi być bardzo bogata, no bo jak inaczej pokazać jej zepsucie.
5. Ostra kłótnia dwóch przyjaciółek na oczach publiczności wynikająca z nieporozumienia pomiędzy nimi, nic nie wnosząca do filmu.
6. Przespanie się tej złej z dawną miłością protagonistki.
7. Zostajemy dalej z BBF, ponieważ kolejnym uwłaczającym inteligencji schematem jest jej nagła przemiana nie poprzedzona jakimikolwiek głębszymi przemyśleniami.
8. Ciapowaty przyjaciel, pomimo bycia w friendzone, wciąż dający się wykorzystywać i być na wszelkie zachcianki swej ukochanej (tutaj Vee), klasyk 1/3 wszystkich komedii romantycznych.
9. Sprowadzenie rozbudowanej fabuły do oklepanego schematu.
10. Pokazywanie jakoby hakowanie systemu było czymś co można zrobić w 10 min z palcem w nosie.
11. Rola rodzicielki jako osoby kompletnie oderwanej od rzeczywistości i uciekającej się do przyjmowania wszelkich dziwnych symptomów ze stoickim wręcz spokojem.
12.  No i na koniec Creme de la Creme -Finał zakończony............( nie nie będę wam tego spoilerować)

Jako, że od zwiastuna zaczęłam, to i na nim skończę. Jako ciekawostkę powiem wam, że w trailerze jest sobie pewna scena z policjantem, która w filmie występuje w zupełnie innej formie i wielka szkoda, bo mogłoby to być ciekawsze, niż to co dostaliśmy w wersji finalnej. Po mimo pewnych zgrzytów i niedopracowań  i schematyczności film ogląda się naprawdę dobrze. To taki klasyczny przykład filmu na raz, na pewno was nie zmęczy, a jest nadzieja że dzięki wartkiej fabule wkręcicie się w świat niebezpiecznej aplikacji. Ode mnie 7/10 i czekam na wasze opinie o komentarzach na dole.



Komentarze

Popularne posty