Co jest nie tak ze stroną Wattpad Cz.1 - czyli o tym co mnie najbardziej denerwuje.

 Podzieliłam artykuł ten na dwie części, ponieważ jak go napisałam i spojrzałam na ilość liter, to złapałam się za głowę. Co za dużo to... i tak nikt nie przeczyta więcej. Więc w myśl tej zasady podzieliłam moje marudzenia na dwie części. Nie przedłużając, zapraszam na część pierwszą. :D

Na początek kilka słów wyjaśnienia. Mam silną potrzebę podzielenia się z wami tym, co już od dłuższego czasu denerwuje mnie w Wattpadzie. Jak wiecie albo i nie, na tym portalu funkcjonuję już prawie 3 lata i zdążyłam sobie wyrobić różne opinie, na różne tematy dotyczące działania tej strony i jednym z takich tematów są aktualizacje.


Dla tych, co nie wiedzą czym ten portal jest "biegnę" z wyjaśnieniami. Wattpad jest darmową platformą milionów e-booków, które są tworzone przez zwykłych szarych ludzi z pasją i chęcią pisania, dla zwykłych odbiorców żądnych wrażeń i emocji, (te wybuchy, te pościgi). Do niedawna większość strony była tylko w języku angielskim, jednak wraz z rosnącym popytem na darmowe "książki" obecnie witryna jest w 90% po polsku. Jak ja zaczynałam tam działać, to na polski przetłumaczone było jakieś 40% strony. Myślę, że jest to wielkim ułatwieniem dla ludzi, którzy nie najlepiej czują się w obcych języka. Niestety na tym plusy się kończą, a zaczyniają dramaty i mankamenty Watta.
Jak wiemy wszystkie strony i aplikacje, muszą się aktualizować, żeby dalej sprawnie działać. Wyjątkiem jest chyba messenger, który wciąż dodaje jakieś nowe niepotrzebne bzdury do swojej aplikacji, chodź i tak większość nie korzysta z owych nowych udogodnień. Jednak wracając do tematu, jedne aktualizacje są czysto techniczne, inne wprowadzają przy okazji nowy wygląd i jak się już niejednokrotnie przekonałam, ludzie pracujący przy Wattpadzie uwielbiają nas- użytkowników zalewać coraz to innym wyglądem, a uwierzcie, to boli.
Już widzę pod tym artykułem te wiadomości, że mam problemy i się czepiam. Fakt może i się czepiam, ale mam dobre uzasadnienie. Tak więc zacznijmy od początku- początków, czyli o moim pierwszym zalogowaniu.
Kiedy 3 lata temu za namową koleżanki po raz pierwszy zalogowałam się na tej stronie, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to dość nietypowy wygląd i trochę toporna nawigacja, jednak wtedy, mnie tylko czytelniczce, nie przeszkadzało to aż tak bardzo. Potem przyszedł czas, kiedy postanowiłam opublikować coś sama i akurat zbiegło się to z kolejną większą zmianą, która była co tu dużo mówić fenomenalna i dodała temu portalowi dawno zagubioną lekkość w wyglądzie. To było już wystarczająco satysfakcjonujące dla wielu, jednak ktoś tam „na górze” wymyślił sobie, że nie, to jeszcze nie koniec! I tak od kilku miesięcy jesteśmy skazani na tego maniakalnego szaleńca, który powoduje, że nim mrugniemy powieką, coś znów się zmienia. 

CZAS NA TOP 4 IRYTUJĄCE RZECZY NA WATTPADZIE. 

1. Usuwanie komentarzy przed skończeniem ich napisania.
Koszmarna plaga, przez którą wyrwę sobie wkrótce wszystkie włosy. Wyobraźmy sobie taką sytuację, piszemy obszerny komentarz, ma już te 1500 znaków, klikamy "opublikuj" i nagle trach niebiesko – pomarańczowy napis po angielsku, że trwa aktualizacja i nie można załadować wiadomości. Kto tego jeszcze nie przeżył, ten nie odczuje w pełni tego bólu konieczności napisania wszystkiego jeszcze raz, co się chciało przekazać. Najkoszmarniejsze jest to, że nie dzieje się to co miesiąc albo co dwa tygodnie, tylko czasami częściej.

2. Znikające rozdziały.
Już zostawmy te nieszczęsne komentarze i przejdźmy do ciekawszych rzeczy, czyli znikających rozdziałów, tak to też się zdarza. Ta chwila, kiedy zapisuję projekt kolejnej części książki, a gdy wchodzę następnego dnia, nigdzie jej nie ma i w tajemniczych okolicznościach ujawnia się dopiero, po opublikowaniu kolejnego rozdziału. Brzmi absurdalnie? Jednak kiedy już kogoś to spotka przestaje być śmieszne. I człowiek naprawdę myśli, że stracił ileś tam stron tekstu, którego już nie odwzoruje tak jak oryginału. 

3. Zostawianie wiadomości.
O tak jest pewna część, która na starcie zasługuje na nobla, bo osoba ją projektująca musiała mieć prawdziwą fazę. Z wyjaśnieniem, dla użytkowników Wattpad ma w ofercie pewien sposób komunikacji, który jest przerażającą hybrydą e-maila i czatu. Nigdy bym nie uwierzyła, że da się to połączyć, ale jak widać informatycy Watta to prawdziwi geniusze. Co by o tym czymś nie powiedzieć to pod każdym względem jest złe. Nie mogę ukryć, że wiadomości faktycznie przychodzą i wychodzą, tylko dzieje się to jak na poczcie polskiej z kosmicznym opóźnieniem! Nie wspominając o tym, że powiadomienia jakoś nie chcą informować czy coś przyszło, czy nie, musisz sobie często sam wchodzić i sprawdzać, podczas gdy jakieś bzdurne powiadomienia, że ktoś dodał post informacyjny pod swoim profilem przychodzą natychmiast. Czasem się zastanawiam, do czego poza frustracją mnie ma służyć ta poczta. Jak i tak w efekcie wiadomość możesz komuś zostawić na tablicy użytkownika, i jest większe prawdopodobieństwo, że sprawdzi.
4. Aplikacja mobilna
Do niedawna najjaśniejsza strona Watta, teraz jest jakimś wynaturzeniem z ciągłą potrzebą zawieszania się i koszmarnym interfejsem. Porażka to coś, z czym musimy wchodzić w interakcję non stop używając tej apki. Do tego dochodzi jeszcze siła przyzwyczajenia do tego, do czego już przywykliśmy, a co przy każdej aktualizacji jest zmieniane, zmuszając nas każdorazowo do nowej nauki gdzie dane rzeczy znajdują się obecnie. Oraz na koniec wszelkie coraz to nowe metamorfozy wyglądu, totalnie niepraktyczne i przewracające tę aplikację „do góry nogami".

Tak, jak się już pewnie domyśliliście, to właśnie ostatnia aktualizacja popchnęła mnie w kierunku przelania na papier mojej złości dotyczącej najnowszej zmiany aplikacji, w następnej części opowiem wam na temat, nudnych do bólu zęba, schematycznych ff, które są plagą tego portalu. A co wam się, podoba bądź nie podoba w tej stronie? Piszcie... :D

Komentarze

  1. Też tak mam...laptopa nie mam złego.Opera za przeglądarkę internetową, a nie raz kurwicy dostaje.Kiedyś lepiej było w kwestii odnalezienia dobrych tekstów nawet zagranicznych...teraz mi jakieś beznadziejne opowiadania wyskakują ,a kiedy chce poczytać historie niemiecką np. O ratownikach z Medicopter 117 ,to okazuje się że nie jestem zalogowana,a przecież mam konto...nie wiem czy to wina Opery czy czego ale to mnie wkurza.

    OdpowiedzUsuń
  2. […]jakiejś noRZe bez okien[…] (nora bez okien)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty